W dniu 10.10.2012r. spotkaliśmy
się przed Dworcem Głównym i po zebraniu wszystkich osób ruszyliśmy na peron nr
3. Odjechaliśmy z dwuminutowym wyprzedzeniem. Do Wałbrzycha jechaliśmy pociągiem
dwie godziny, ale droga zleciała nam szybko i wesoło. Pan Taczyński patrolował
przedział i dawał cenne rady, zaszczycał nas swoją obecnością. Kiedyś jednak
każda podróż się kończy. Musieliśmy wysiąść i udać się na peron, gdzie stał szynobus,
który zabrał nas aż do kopalni węgla „Nowa Ruda”. Po drodze przejechaliśmy
najwyższym wiaduktem kolejowym w Polsce, mającym 36 metrów wysokości i
najdłuższym tunelem kolejowym, o długości 1,3 km.

W Nowej Rudzie, z przewodnikiem
Jarkiem zwiedziliśmy sale wystawowe. Nie było to ciekawe, ale perspektywa
udania się pod ziemię pocieszała wszystkich i dawała nam siły do dalszego
słuchania. Po założeniu kasków (popularnością cieszyły się zwłaszcza czerwone i
różowe) weszliśmy do kopalni. Tam dowiedzieliśmy się, że każdy kolor odpowiada
za inną funkcję, np. żółty – miodziarz, biały – kadra, dyrektorzy, czerwony –
elektrycy, zielony – uczniowie itd. W kopalni było ciemno, co wykorzystywał Edek
– jej duch czyli skarbnik. Przemykał się niepostrzeżenie i kryjąc się w
ciemnych zakamarkach chrapał nam niespodziewanie nad uszami. Niektórzy zyskali
nowego idola, inni zaś witali go krzykiem. Na kolejnych stacjach naszego
zwiedzania poznawaliśmy coraz to nowe rzeczy. Wiemy już, że dzieci pracujące w
kopalniach nie dożywały często wieku młodzieńczego, a konie raz wjeżdżając pod
ziemię, już nigdy nie widziały światła słonecznego. Dużą ilość uczniów zasmucił
ich los, jednak szybko o tym zapomniano, po szalonej przejażdżce kolejką. Gdy
wyszliśmy na powierzchnię, słońce oślepiło nas na krótką chwilę.
Tu dopiero zobaczyliśmy, że dwie
osoby, które podzieliły na początku zwiedzania los górników, miały twarze
całkowicie wysmarowane węglem. Czarna maź, podobno doskonała na cerę, zeszła
dopiero ze skóry dopiero przy kontakcie z bieżącą wodą. Wróciliśmy do budynku
administracyjnego kopalni, a tam (przed odwiedzeniem kawiarni) zrobiliśmy sobie
pamiątkowe, grupowe zdjęcie.
Busy przywiozły nas do pamiętnego
ośrodka, w którym nasz szkolny Samorząd gościł rok temu. Wściekle głodna grupa
po wciągnięciu obiadu była gotowa do logicznego myślenia. Zabraliśmy się do roboty.
Opracowanie planu działania na rok szkolny 2012/2013 zajęło nam dużo czasu, ale
przy pomocy ciastek, cukierków i dyrektorki Teresy Sembratowicz udało się go
opracować idealnie. Zadowoleni z siebie poszliśmy na kolację, gdzie zachwycił
nas tutejszy bigos i zaopatrzenie w ser żółty. Po kolacji musieliśmy jeszcze
uzgodnić co nieco z panem Taczyńskim i przemiłą panią Rzeźniczak. Wytypowana
została nowa wiceprzewodnicząca Julia ,,Czosnek” Ciosk-Noji. Nareszcie
pozostało tylko wślizgnięcie się pod ciepłą kołderkę i zapadnięcie w głęboki
sen.
Następnego dnia po równie pysznym
śniadaniu (na którym była już szyneczka) podzieliliśmy się na pięć grup i znów
zabraliśmy się do pracy.
- Grupa
1 (w składzie Hania, Jula W., Ola K.) pisała sprawozdanie.
- Grupa
2 (w składzie Kaja, Ula, Daniel) szykowała niespodziankę dla p. Bolewicz.
- Grupa
3 (w składzie Maja, Mateusz K., Mateusz Sz., Magda, Natalia O.) omawiali sprawy
wyborcze, np.: co zrobić w przypadku, gdy na przewodniczącego startuje jedna
osoba, opracowanie lekcji o Samorządzie, jak powinna przebiegać debata).
- Grupa
4 (w składzie Teresa, Jula B., Jula C.N, Patrycja) układali ostateczną wersją planu
pracy Samorządu.
- Grupa
5 (w składzie Hubert, Natalia G., Asia) pracowali nad pomysłem organizacji Dnia
Patrona
Przed wyjazdem zdążyliśmy
nakręcić jeszcze teledysk, dla p. Bolewicz. Na próbach minął szybko czas, więc zjedliśmy kolejny obiad
i ruszyliśmy w drogę powrotną. Z ośrodka wyjechaliśmy trochę zbyt wcześniej,
dlatego około 30 minut spędziliśmy na malowniczej stacji w Ludwikowicach
Kłodzkich. W sumie może i dobrze się stało, że mieliśmy chwilę, bo p. Taczyński
się spostrzegł, że ukradł klucz z ośrodka! Czas oczekiwania wykorzystał więc na
szybkie konsultacje z właścicielami i rozmowy z mieszkańcami stacji, u których
ostatecznie zostawił klucz.
W drodze powrotnej, pomimo zmęczenia,
uczestnicy wyjazdu nie próżnowali, jedni podziwiali niezwykle malownicze
widoki, rozciągające się z okien szynobusu jadącego do Wałbrzycha, inni
pracowali nad stworzeniem elektronicznej wersji planu, a jeszcze inni …
odpowiadali przy mapie! W końcu z okien wagonu dostrzegliśmy znajome budynki Wrocławia.
Byliśmy na miejscu.
(Hanna Chrapusta,
Aleksandra Kogut, Julianna Wójcik, klasa 2d)
Jeżeli nie życzą sobie Państwo, aby Państwa zdjęcie lub zdjęcie z państwa
wizerunkiem, było zamieszczone w galerii, proszę przesłać informacje na adres
email: jan.taczynski@wp.pl. Po otrzymaniu informacji zdjęcie zostanie usunięte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz